Po rocznej przerwie znowu w ostrzeszowskim kinoteatrze rozbrzmiewały walce, polki i czardasze. Miłośnicy muzyki wiedeńskiej wypełnili po brzegi salę widowiskową, by oklaskiwać wrocławską Orkiestrę Filharmonii Uniwersyteckiej im. J. Straussa i występujących wraz z nią solistów.

– Muzyka łagodzi obyczaje, pozwala uciec od codziennych kłopotów, nadając życiu smaków i kolorów – mówił dyrektor OCK, Michał Szmaj, witając stęsknionych muzyki melomanów. Wspomniał też osoby, dzięki którym muzyka wiedeńska rozbrzmiewa w Ostrzeszowie. Na pierwszym miejscu wymieniony został znakomity dyrygent Jan Ślęk – Honorowy Obywatel Ostrzeszowa. Ale swój udział w powstaniu tej imprezy mają też inni: Jan Marek Cieplik, Wiktor Kuzniecow – pierwszy skrzypek orkiestry, Jan Miodek – wielokrotnie prowadzący koncerty i poprzedni dyrektor OCK, Artur Derewiecki – organizator 17 koncertów.
Tegoroczny koncert odbył się po raz 18., co upoważnia do stwierdzenia, że Festiwal Muzyki Wiedeńskiej w Ostrzeszowie osiągnął pełnoletniość. Ta sobotnia „osiemnastka” znów okazała się świętem muzyki. Usłyszeliśmy najpiękniejsze utwory Straussa, Lehara, Kalmana i innych mistrzów operetki, a śpiewali je: Aleksandra Novina-Chacińska – laureatka wielu międzynarodowych konkursów i Paweł Kucharczyk. Największe brawa otrzymali artyści śpiewając operetkowe przeboje w duecie, wykonując m.in. tak popularne arie, jak: „Co się dzieje, oszaleję”, czy słynny duet z „Wesołej wdówki” F. Lehara – „Usta milczą, dusza śpiewa”. Nie trzeba dodawać, że obie te pieśni śpiewała nie tylko dusza, lecz cała widownia.
Od kilku lat Jan Ślęk nie staje już za pulpitem, ale ma godnych następców. W Ostrzeszowie orkiestrą dyrygował Bartosz Żurakowski. Prócz gracji w operowaniu batutą okazał się świetnym konferansjerem, wplatając do programu sporo anegdot wywołujących śmiech na sali.

K.J.

Więcej nt. koncertu wiedeńskiego w aktualnym numerze „Czasu Ostrzeszowskiego”.