Reklama

niedziela, 22 grudnia 2024, 7:03

Spotkanie z poezją Luizy Rybak

– Witam Państwa serdecznie na nowym odkryciu w moim życiu, czyli na promowaniu poezji. Kiedyś otworzyłam bramę do świata nut, teraz otwieram bramę do świata słowa, czyli poezji.

W ten poetycki i nieszablonowy sposób przywitała uczestników spotkania w Bibliotece Publicznej – LUIZA RYBAK – piosenkarka i (od niedawna) poetka pochodząca z Ostrzeszowa, choć od lat mieszkająca w okolicach Poznania. Okazją szczególną do spotkania była promocja debiutanckiego tomiku poezji pt. „Wiersze do kawy”, wydanego w tym roku przez Warszawską Firmę Wydawniczą.

Choćby z faktu dosyć długiej nieobecności w Ostrzeszowie, spotkanie płynęło na fali wspomnień, a w gronie słuchaczy znaleźli się bliscy Luizy z ukochaną babcią, nauczyciele z „Jedynki” i Liceum Ogólnokształcącego – szkół do których uczęszczała, znajomi, przyjaciele, osoby znaczące w życiu poetki. Do tego grona zaliczyć trzeba również koleżankę ze szkolnych lat, Dorotę Owczarczak, dyrektorkę biblioteki, która pełniła rolę gospodyni spotkania.

Jednak ten wieczór poezji rozpoczęła autorka, trochę przekornie, bo od piosenki, ale jakże poetyckiej, z repertuaru Justyny Steczkowskiej „Wracam do domu”. Tytuł wyjaśnia wszystko.

– Zawsze wracam z sentymentem do Ostrzeszowa. Miasto bardzo się zmieniło i cały czas zmienia się, ale pozytywnie – odpowiadała na pytania o rodzinnym mieście.

W toczącym się w trakcie spotkania dialogu poetki z prowadzącą i z publicznością, autorka z czułością wspominała dziadka Czesia, powracała do wspomnień z dzieciństwa, otwierała przed słuchaczami swoje wnętrze, dzieląc się radościami, ale także tym co boli, uwiera, a nawet bywa źródłem rozpaczy. Dowiedzieliśmy się też, że tomik „Wiersze do kawy”, choć cienki, zawiera „worek emocji”, przez co kawa popijana przez czytelnika może być przyjemnie słodka, ale może też stać się gorzka i słona, bo spłynie nam do niej niejedna łza.

Na spotkaniu z poetką nie mogło zabraknąć poezji. Wiersze Luizy słyszeliśmy z nagrań dźwiękowych, to znów czytane przez jej znajomych. Sama jakby zostawiała swą twórczość innym, wsłuchując się w interpretację napisanych przez nią słów. Ale był wyjątek – wiersz „Tren Luizy” poświęcony ukochanemu dziadkowi, który autorka sama czytała, nie bez wzruszenia.

Szczególne wrażenie zrobił na słuchaczach wiersz „Przepaść bolesna” – bardzo osobisty utwór, dotykający stanu ducha autorki i choroby, z jaką zmaga się od kilkunastu lat. Wiersz, jest także, jak wyznała poetka, swoistym apelem o więcej empatii do wszystkich, a zwłaszcza tych, w których otoczeniu też są osoby cierpiące, zmagające się nie tylko z bólem, lecz także z niezrozumieniem.

Luiza z wielką otwartością mówiła o swojej chorobie, o bólu ciała i duszy, z jakim przychodzi jej toczyć bój. W tym wszystkim widzi też rękę Bożą…

– Czuwa nade mną Pan Bóg. Mam z Nim takie relacje, że o cokolwiek Go poproszę – dostaję to – wyznawała poetka, bardzo otwarcie mówiąc o swych relacjach z Bogiem i o śpiewie na chwałę Pana w poznańskim chórze Jordan.

– Można powiedzieć, że jestem osobą szczęśliwą. Nie jest tak, że życie jest usłane różami, są dobre chwile, ale i momenty trudne i to one najbardziej nas kształtują – wyznała Luiza.

W trakcie rozmowy o poezji padły też nazwiska tych najważniejszych dla niej mistrzów słowa: Jan Paweł II, Wisława Szymborska, ale również poezja wojenna i… Eliza Orzeszkowa z jej powieścią „Nad Niemnem”. Była też mowa o inspiracjach muzycznych, a tą największą jest Whitney Houston.

Mogliśmy również posłuchać Luizę śpiewającą. Przy okazji dowiedzieliśmy się o planowanej przez artystkę płycie, która ma ukazać się w 2024 r.

Lecz wiersze tego popołudnia wychodziły na plan pierwszy.

– Te wiersze wyszły w dobrym momencie – mówiła o swoim tomiku wierszy, a także o potrzebie podzielenia się z ludźmi swoimi emocjami, odczuciami, przemyśleniami… – Zawsze czekam na reakcję drugiego człowieka. Teraz żyjemy w świecie, w którym ludzie są coraz bardziej zamknięci, pogubieni. Chcemy prawdy, tymczasem jesteśmy oszołomieni takim marazmem. Nie bójmy się otworzyć na drugiego człowieka. Nie boję się powiedzieć co czuję. Jak mnie ktoś nie zaakceptuje, nie polubi – jego sprawa. Nie bójmy się mówić o swoich uczuciach, nie bójmy się mówić o Bogu… I przede wszystkim odpuśćmy ocenianie, bo nie my jesteśmy do tego powołani. Jesteście dla mnie wszyscy jak rodzina, tak Was traktuję.

To otwarcie serca, otwarcie na drugiego człowieka, widać też w wierszach wychodzących spod pióra poetki. Spotkanie miało też trochę nostalgiczny charakter. Były ciepłe wspomnienia śp. ks. Zdzisława Sobierajskiego, siostry Letycji, Ani Szymańskiej, z którą łączy ją m.in. płyta z kolędami nagrana przed laty. Wspomnienia snuła nie tylko Luiza, także niektórzy z gości. Symbolicznym zwieńczeniem tych opowieści był bukiecik kwiatów od Luizy dla ukochanej babci Sabiny.

Tak oto w rodzinnym nastroju upłynęło to niezwykle serdeczne, osobiste spotkanie z Luizą Rybak, wypełnione poezją, muzyką i ciepłem.

K. Juszczak

Reklama
Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Ogłoszenia

Już dziś kup najnowszy numer!

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne

Ogłoszenia