Jak co roku, 6 stycznia, gdzieś z daleka dobiegają dźwięki orkiestry i śpiewy kolęd, a dziecięce głosy splatają się z pokrzykiwaniami groźnego Heroda… To wszystko oznacza, że ulicami Ostrzeszowa przechodzi Orszak Trzech Króli. Przywykliśmy już do tej barwnej, wesołej inscenizacji i wielu z nas nie wyobraża sobie tego dnia bez spotkania na ulicach miasta pastuszków, diabełków, aniołów i przede wszystkim Trzech Króli.
W sobotę orszak z trójką mędrców przeszedł przez Ostrzeszów po raz dziesiąty, wyruszając z kościoła św. Jadwigi, by ulicami Zygmunta Starego, Piastowską, Gorgolewskiego i Zamkową, dotrzeć na ostrzeszowski Rynek. Od początku głównym organizatorem i koordynatorem orszaku jest p. Agata Leszkiewicz. Znakomicie sprawdza się w tej roli, mając duże wsparcie parafii św. Jadwigi Królowej z proboszczem, ks. Piotrem Kowalkiem, tamtejszej scholi i innych grup parafialnych, a także parafii farnej z ks. prałatem Leszkiem Szkopkiem. Bez nich i wielu ludzi zaangażowanych w to dzieło, orszak nie ruszyłby z miejsca.
W każdym orszaku najważniejsi są królowie. W tym roku w ich postacie wcieli się: Grzegorz Szałkowski (Kacper), Mirosław Zakręt (Melchior), Jacek Owczarczak (Baltazar). Dumnie maszerowali ulicami miasta niosąc w szkatułkach dary dla Dzieciątka. W orszaku szli także aniołowie, pastuszkowie, dzieci ze scholki, parafialne „Jadwiżanki”, a między kolędnikami przesmykiwały się czarne diabełki. Wszyscy raźnym krokiem podążali za blaskiem gwiazdy betlejemskiej, a zaraz za nią, na samym przedzie – jeździec na koniu. Marszowy rytm wybijały werble Miejskiej Orkiestry Dętej prowadzonej przez tamburmajor Magdalenę Górę-Nawrot. Raz po raz wybrzmiewały popularne kolędy grane przez orkiestrę i śpiewane przez uczestników orszaku.
Na drodze orszaku kilka obowiązkowych przystanków. Pierwszy, to dwór Heroda, usytuowany przed biblioteką.
– Będą się kłaniać ubóstwu, nędzy, ja jestem królem, mam moc pieniędzy! – wykrzykiwał Herod rzucając monety pod nogi przybyszów. W rolę Heroda z talentem wcielił się Dariusz Duda. Przed pomnikiem harcerskim rozegrała się walka dobra ze złem. Chytre diabełki długo stawiały opór zręcznie posługując się widłami, ale kiedy kolorowe kule poleciały w ich kierunku, rzuciły się do ucieczki. Dobro znów zwyciężyło! Potem jeszcze królewski orszak zatrzymał się przed basztą Króla Kazimierza, by posłuchać ostrzeszowskich mieszczek. Stąd do Betlejem był już tylko krok. Najważniejsze sceny tego „spektaklu w drodze” rozegrały się na ostrzeszowskim Rynku. Przy dźwiękach kolędy „Wśród nocnej ciszy” ukazała się w szopce Święta Rodzina. W tę zaszczytną rolę wcielili się państwo Anita i Marcin Guzendowie z synkiem Tymoteuszem, jako Dzieciątko. Z orszaku wyłoniło się trzech mędrców, kładąc przed Jezusem dary i oddając Mu pokłon.
Królewski korowód podążający ulicami miasta, doszedł do kresu wędrówki. Ale przecież blask betlejemskiej gwiazdy nie zagasł i wciąż wiedzie nas do celu.
K. Juszczak