Reklama

czwartek, 28 marca 2024, 22:48

Protest przeciw zamykaniu Rynku

Blisko stuosobowa grupa handlowców, właścicieli sklepów i punktów usługowych spotkała się w poniedziałek z burmistrzem Ostrzeszowa – Patrykiem Jędrowiakiem. Protestowano przeciwko zamykaniu ostrzeszowskiego Rynku dla ruchu pojazdów, apelowano do burmistrza o umożliwienie im normalnej działalności.

– Kiedyś to było serce miasta, jego wizytówka – mówił Michał Więcek zabierając jako pierwszy głos. Decyzją administracyjną pozbawiono nas normalnej działalności i możliwości konkurowania. 51 podmiotów gospodarczych czeka na natychmiastową decyzję, umożliwiającą swobodny dojazd. Gdy po pandemii myśleliśmy, że wracamy do normalności, miasto wprowadza drastyczne ograniczenia. Ratujmy to, co mamy. Ostrzeszów to nie miasto zabytków, jedna wieża piastowska to słaba oferta zabytkowa, a obok będzie umierał Rynek (…). Chcemy współpracy, dzięki nam Rynek żyje. Wołamy o pomoc!
Przywrócenie możliwości zatrzymywania się na 20 minut, było głównym postulatem zgłoszonym przez p. Więcka. O innych mówiła Beata Semberaecka, przypominając wszystkim treść petycji, która wpłynęła do burmistrza (treść petycji prezentujemy tutaj). Podkreśliła, że handlowcy nie są przeciwni SPP, ale chcą pewnych udogodnień dotyczących ruchu na Rynku. Apelowała o parkingi dla osób, które dojeżdżają do pracy, a nie wszystkich stać na to, by wykupić kartę abonamentową. Mocno wybrzmiała prośba o 1 godzinę bezpłatnego parkowania.
– Są wśród nas osoby, które już kilkadziesiąt lat prowadzą handel i teraz zastanawiają się czy będą w stanie dalej to robić – mówiła B. Semberecka.
Grażyna Radek-Rogozińska zwróciła uwagę na kilka aspektów, które utrudniają życie przedsiębiorcom mającym w centrum swoje sklepy, a także ich klientom.
O specyfice działalności jedynej w Rynku aptece mówiła jej właścicielka, przekonując, że przy zakazie zatrzymywania się, niektóre funkcje apteki są niewykonalne.
W spotkaniu uczestniczyła również poseł Katarzyna Sójka, która poparła przedsiębiorców. Wyraziła też nadzieję, że te niepotrzebne utrudnienia zostaną cofnięte, a problemy rozwiązane.
– Niektóre z tych propozycji, o których państwo mówiliście już się dzieją – rozpoczął P. Jędrowiak.
Zmiana organizacji ruchu wg burmistrza ma polegać na tym, że możliwy będzie wjazd do Rynku do godz. 10.00, a nie 9.00 i od godz. 16.30, czyli pół godziny przed zamknięciem sklepów. Natomiast dla tych działalności, które mają towar szybko psujący się, czyli żywność leki, kwiaty, burmistrz zaproponował karnet, który dany przedsiębiorca będzie mógł otrzymać i każdorazowo okazać się nim przy wjeździe samochodu z towarem na Rynek.
Jeśli chodzi o wjazd klientów na Rynek, burmistrz pozostał nieubłagany, odrzucił też argumenty, że tak się dzieje w innych miastach, stwierdzając, że Rynek w Ostrzeszowie jest 3-krotnie mniejszy niż w Ostrowie, Kępnie, czy Krotoszynie.
Osoby prowadzące w Rynku swą działalność mówiły o jej specyfice, wiążącej się z koniecznością zatrzymania się klienta choć na chwilę przed sklepem. Mówił o tym właściciel pizzerii, kwiaciarni i właścicielka apteki. O specyfice swej pracy opowiadał też jeden z kurierów.
Padła propozycja, by dla klientów wyznaczyć miejsca parkujące naprzeciw sklepu Żabka, czyli poza Rynkiem. Ale i ten argument raczej został przyjęty z rezerwą. Kategorycznie za to burmistrz odrzucił możliwość bezpłatnego parkowania. Uznał, że jest to niezgodne z przepisami, lecz przyznał też, że dochody ze strefy spadłyby o połowę.
Długo trwała debata nad ruchem, a raczej bezruchem pojazdów na ostrzeszowskim Rynku. Czy władze miasta wezmą do serca postulaty handlowców? Zapewne nie wszystkie. Będą jednak kontynuowane prace nad zmianą pewnych przepisów, do czego burmistrz zapraszał przedstawicieli osób uczestniczących w spotkaniu. Choćby z tego tytułu jest nadzieja, że coś w Rynku drgnie.

Cios wymierzony w „naszych”?

 

– W czyim interesie zamyka się Rynek? – pytali handlowcy. Przecież rynek już w starożytności służył handlowi, więc dlaczego dziś usiłuje się wyrzucić handlujących z centrum miasta?
Pytania te padły podczas spotkania, które osoby prowadzące swoje biznesy na ostrzeszowskim Rynku bądź w najbliższej okolicy, zorganizowały w piątkowy wieczór w kawiarence pana Zimocha. Głównym celem spotkania było przygotowanie postulatów do petycji, którą w poniedziałek handlowcy wręczyli burmistrzowi.
Mówiono o historycznym centrum handlowym, którego tradycje kontynuuje wielu starszych handlowców. W wypowiedziach przewijała się troska o handel, który zamiera i jeśli nie przywróci się możliwości wjazdu na Rynek, po prostu upadnie. Ubolewano, że w tym temacie panuje wielkie niezrozumienie radnych. Zauważono też, że wbrew temu co mówi burmistrz i komendant straży miejskiej, kurierzy którzy choć na chwilę wjadą na Rynek i zatrzymają się przed sklepem, są nękani przez straż miejską.
Jeden z przedsiębiorców zwrócił uwagę na krzywdzącą różnicę w płaceniu za kartę postojową.
– My płacimy aż 1000 zł, gdy mieszkańcy tylko 100 zł – mówił, postulując mniejsze opłaty dla handlowców. – Każdy z nas, kto ma lokale w Rynku płaci ogromne podatki, a do tego daje miastu 8,5% z najmu. Myślę, że nie każdy zdaje sobie sprawę, jak wielkie pieniądze od nas wpływają do budżetu miasta.
Podkreślano, że złotówki wydane tutaj trafiają do budżetu miasta, tymczasem pieniądze wydane w jakimkolwiek markecie do nas nie wracają. Przytoczono przykład Oleśnicy, która po wyprowadzeniu samochodów z centrum po prostu umarła, o czym mówią tamtejsi handlowcy. Podobne problemy są w Kępnie czy Ostrowie.
– Musimy szybko działać, bo jak widać nasi klienci gdzieś się rozjechali i jeszcze trochę, a nie wrócą na Rynek – przekonywał jeden z handlowców, Arkadiusz Suchanecki. Prawdopodobnie komuś sprzyja to, że można dziś robić większe zakupy w Biedronce, w galerii. Może jest to celowe działanie?

 

K. Juszczak

Więcej nt. spotkań handlowców w sprawie Rynku – w najnowszym numerze „Czasu Ostrzeszowskiego”.

Reklama
Reklama

Ogłoszenia

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne