W ostatnich tygodniach o „donicach”, czyli betonowych gazonach tu i ówdzie zdobiących nasze miasto mówi się niemal tyle, co o szpitalu.
Te, odgradzające Rynek od niepożądanych samochodów, można nawet skwitować machnięciem ręki i czekać, aż wiosną wyrosną z nich jakieś kwiatki, które już zaczęto tam nasadzać. Ale rozstawione w mieście „donice” nie tylko są powodem do śmiechu, okazuje się, że mogą być przyczyną potłuczenia, a może nawet tragedii. Tym razem chodzi jednak o gazony ustawione przy skrzyżowaniu ulic: Sikorskiego, Sportowej i Kościuszki, a szczególnie dotyczy to przejścia przez ul. Sportową. Ktoś stawiający jedną z takich „donic” nie pomyślał, że przejście to, jak i wiele innych, przystosowane zostało także dla osób niepełnosprawnych, tzn. niewidzących i niedowidzących. Niedawno jeden z mieszkańców Ostrzeszowa był świadkiem, jak właśnie taka osoba przechodząc przez ul. Sportową od strony szkoły weszła centralnie w betonowy gazon, który nie wiedzieć dlaczego ktoś zdecydował postawić zaraz po drugiej stronie przejścia. Skończyło się na poturbowaniu, ale przecież w takich sytuacjach może dojść do ciężkich obrażeń. Trzeba zauważyć, że osoba niewidząca porusza się z pomocą laski sprawdzając nią miejsca przejścia przez ulicą. Jeśli zdecydowała się na przechodzenie przez ulicę prawą stroną przejścia (patrząc z kierunku szkoły), zaraz po drugiej stronie czekała na nią „betonowa pułapka”.
Apelujemy do wszystkich odpowiedzialnych za tę sytuację i za wszelkie inne przeszkody, zagrody, gazony, które mają nas strzec od łamania przepisów. Opamiętajcie się! Ostrzeszowianie to nie stado baranów – kto będzie chciał złamać przepis i tak znajdzie sposób. Więcej zaufania i szacunku dla mieszkańców. Dobre intencje nie zawsze są dobrym argumentem i niekoniecznie prowadzą do dobrych rozwiązań, a często wręcz na manowce. W tym przypadku prosto na betonową przeszkodę.
K.J.