Wiadomo już oficjalnie, że wójt gminy Kraszewice, Konrad Kuświk był pijany podczas wypadku, który spowodował 10 lutego. Badanie krwi wykazało, że w momencie zdarzenia miał 2,4 promila alkoholu we krwi.
Na wyniki badańwykonywanych w poznańskim laboratorium przyszło trochę poczekać, bo sam sprawca odmówił poddania się badaniualkomatem.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w piątek, 10 lutego, około 16.30 na ul. Wieluńskiej w Kraszewicach. Kierujący samochodem marki Hyundai gwałtownie skręcił, przejechał chodnik i z dużym impetem uderzył w płot jednej z posesji. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Straty materialne oszacowano na około 35 tys. zł (rozbity samochód i uszkodzony płot). Niestety, straty wizerunkowe dla osoby pełniącej tak zaszczytną funkcję są nie do oszacowania. Rozumie to także sam sprawca zdarzenia, który w oświadczeniu wydanym kilka dni później pisał m.in.:
– Jest mi niezwykle przykro i wiem, że taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Naraziłem na uszczerbek nie tylko własne imię, ale i dobre imię naszej gminy, o które osobiście tak zabiegałem. (…) Oświadczam, że nie mam zamiaru uchylać się od jakichkolwiek konsekwencji. Sprawowana przeze mnie funkcja nie sprawia, że jestem uprzywilejowany wobec prawa. Zamierzam poddać się osądowi wymiaru sprawiedliwości i z pokorą przyjąć rozstrzygnięcie, jakie w mojej sprawie zostanie wydane.
***
Dobrze jest przyznać się do popełnionych błędów i za nie przeprosić, na co – jak wiemy – nie wszystkie osoby pełniącefunkcje publiczne stać. Ale byłoby jeszcze lepiej, jakby w swym oświadczeniu wójt otwarcie przyznał, że w trakcie zdarzenia był pijany. A najlepiej, gdyby tuż po wjechaniu w płot poddał się badaniu za pomocą alkomatu. Owszem, od razu byłoby wiadomo (oficjalnie), że był pod wpływem alkoholu, lecz za to trzy tygodnie po zdarzeniu nikt już nie rozpisywałby się na ten temat, a tak jest nadal „bohaterem” mediów, nawet tych ogólnopolskich.
K.J.