Od niemal 20 lat Ostrzeszów na jeden wieczór staje się małym Wiedniem. Wówczas to, tak jak nad pięknym modrym Dunajem, rozbrzmiewa u nas muzyka wiedeńska – muzyka Straussa, Kalmana, Offenbacha, Lehara… Do nazwisk tych wielkich kompozytorów dołączyć trzeba jeszcze jedno – JAN ŚLĘK. To właśnie jemu ostrzeszowianie zawdzięczają Festiwal Muzyki Wiedeńskiej, który w sobotę, 29 października, cieszył serca miłośników muzyki po raz 19.
Był to koncert inny niż poprzednie, bowiem odbywał się bez obecności naszego krajana, maestro Jana Ślęka, którego w kwietniu br. przyszło nam pożegnać. Koncert był zatem wyrazem pamięci o maestro, w podzięce za muzykę, którą przez tyle lat nas obdarowywał.
– Myślę, że tam, zza niebieskiego pulpitu patrzy na nas i cieszy się, że dzisiaj muzyka wiedeńska rozbrzmiewa w Ostrzeszowie przy pełnej sali – mówił prowadzący koncert Witold Pelka, przypominając przy tym sylwetkę Jana Ślęka, Honorowego Obywatela Ostrzeszowa, artysty tutaj urodzonego, choć przez większość życia związanego z Wrocławiem.
Najpiękniejsze utwory Straussa i innych kompozytorów grała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Uniwersyteckiej we Wrocławiu pod dyrekcją Bartosza Żurakowskiego. Ostrzeszowskiej publiczności zaprezentowali się także soliści – śpiewacy: Justyna Samborska i Bartosz Nowak. Wirtuozerski popis gry na skrzypcach dał Wiktor Kuzniecow. „Cierpienie miłosne” Fritza Kreislera w jego wykonaniu wycisnęło niejedną łzę. Mistrzostwo potwierdził też ognistym „Czardaszem”.
W przerwie koncertu jego uczestnicy mieli okazję w „Galerii w Ramach Piętra” mieli okazję obejrzeć ostatnią wystawę ostrzeszowskiego twórcy Szymona Chwalisza zatytułowaną „Obraz celebryty”.
Pięknym zwieńczeniem sobotniego wieczoru z muzyką wiedeńską był sławny duet z operetki „Wesoła wdówka” – „Usta milczą, dusza śpiewa” w wykonaniu solistów i rozśpiewanej publiczności.
K.J.
Więcej nt. koncertu w najnowszym numerze „Czasu Ostrzeszowskiego”.