Basia Kawa – artystka zyskująca coraz większą popularność. Jako jedyna w Polsce gra na skonstruowanych specjalnie dla niej elektrycznych skrzypcach pięciostrunowych. Jest też autorką i wykonawczynią pięknych, lirycznych piosenek, często o bardzo osobistych tekstach. Oba te oblicza artystki mogliśmy poznać i oklaskiwać podczas koncertu, z którym wystąpiła 12 lutego w gościnnych wnętrzach kawiarni „Alchemik”. Gorące przyjęcie przez komplet publiczności potwierdza, że swoją grą i śpiewem skradła serca miłośnikom muzyki.
Za to serce pewnemu Arkowi skradła Agnieszka – w trakcie koncertu byliśmy także świadkami oświadczyn, a co najważniejsze, zakończonych happy endem!
Zacznijmy jednak od muzyki. Już w pierwszym numerze Basia pokazała pełnię swych wirtuozerskich talentów i niebywałą ekspresję sceniczną, wykonując „Violin Fire” – aż iskrzyło! Od razu też zaiskrzyło między artystką a słuchaczami, z którymi bez trudu znalazła wspólną falę nadawania. Nieprzeciętną umiejętność gry na skrzypcach można też było dostrzec w trakcie piosenek, bo większość z nich przyozdobiona została skrzypcowymi solówkami. Wyrazistym tego przykładem był utwór „Kiedy będziesz zakochany”, zaśpiewany z dużym temperamentem, a przepleciony ognistym czardaszem.
Ale zdarzało się, że skrzypce milczały – przy tych utworach do głosu dochodziły dźwięki gitary, na której po mistrzowsku grał Hubert Baumann. Piosenkarka dała się też poznać jako osoba rodzinna, przytaczając pytanie, jakie zadała jej jedna z dziennikarek – dlaczego trzecie dziecko, a nie trzecia płyta?
– Płytę, to ja sobie jeszcze zdążę nagrać, a poza tym mam dwie płyty i żadna z nich nie uśmiechnęła się do mnie tak promiennie, jak robi to codziennie rano moje trzecie dziecko.
Oprócz tych wyznań, w trakcie koncertu zabrzmiała także piosenka „Synku mój”. Nie zabrakło również ciepłych słów pod adresem męża, bo przecież od pytania, które przed laty zadał Basi – czego chcesz? – tak naprawdę zaczęła się jej cała artystyczna droga. Oczywiście, w tej sytuacji nie mogło zabraknąć piosenek dedykowanych mężowi, w tym tej najbardziej znanej, tytułowej z drugiej jej płyty – „Zdobyłeś”.
Zaraz po tym utworze – konsternacja, a za chwilę aplauz. Oto bowiem jeden z uczestników koncertu w obecności artystów i wszystkich słuchaczy, poprosił swą wybrankę, Agnieszkę, o rękę, przyklękając oraz wręczając dziewczynie bukiet czerwonych róż. Przy takich koncertowych oświadczynach Agnieszka mogła jedynie powiedzieć „tak”. Prawdziwie walentynkowa niespodzianka. Agnieszce i Arkowi życzymy szczęścia i niesłabnącej miłości!
Narzeczeni skradli na chwilę show artystom, ale to jedynie potwierdza jak wiele pozytywnych uczuć mogą wyzwolić piosenki Basi Kawy. Może nie każdy słuchacz odkrył w trakcie koncertu swoją miłość, ale mógł znaleźć swe ulubione nutki, czy to ulatujące z napisanych przez Basię utworów, czy też z coverów innych artystów, jak Lindsey Stirling, Bovska lub Kwiat Jabłoni. Basia zaskoczyła też piosenką zespołu Turbo, pytając „Jaki był ten dzień?”. Sądzę, że dla uczestników koncertu minął on śpiewająco. Artystka dała się również poznać z gry na gitarze, przygrywając do utworu „Zmieniam się”. To piosenka nawiązująca do zmian jakie zaistniały w życiu Basi, kiedy z nieśmiałej dziewczynki przeobraziła się w osobę śmiało realizującą swe marzenia. A ostrzeszowski koncert był kolejną – jak zapewniają artyści – bardzo miłą przystanią na niekończącej się drodze ku marzeniom.
K. Juszczak