Moja fascynacja Krawczykiem zaczęła się w połowie lat 70., z chwilą, gdy po raz pierwszy usłyszałem „Rysunek na szkle”. Krzysztof jest nie tylko wykonawcą tego przeboju, ale i jego kompozytorem (słowa napisał Janusz Kondratowicz). Na tym rysunku nie ma już Krzysztofa – odszedł od nas w drugi dzień świąt wielkanocnych. Trzy dni wcześniej wrócił ze szpitala – cieszył się z powrotu do zdrowia po przebytej chorobie covidowej, z powrotu do domu, do ukochanej żony Ewy. Los jednak zdecydował inaczej…
– To, co dał nam świat, niespodzianie zabrał los – można by przywołać tu słowa przeboju Krawczyka, lecz nie są one pocieszeniem ani dla bliskich artysty, ani dla tysięcy fanów. Ciepło i życzliwość emanowały od Krzysztofa zarówno podczas koncertów, kiedy podchodził do publiczności, witał się z ludźmi, dowcipkował, jak też i po występie, gdy, mimo zmęczenia, chętnie wpisywał dedykacje, przystawał do wspólnych zdjęć, prowadził rozmowy… Niejednokrotnie miałem okazję się z nim spotkać, bo Krzysztof zawsze znajdował chwilę czy to na rozmowy dla czytelników „Czasu”, czy na krótką, zupełnie prywatną, wymianę zdań. (…)
K. Juszczak
Więcej w aktualnym numerze „CzO”
Koncerty Krzysztofa Krawczyka w Ostrzeszowie:
2004 rok
2009 rok
2011 rok