Reklama

piątek, 27 września 2024, 9:32

„Rzeczy niemożliwe załatwiamy od ręki, na cuda potrzebujemy trzy dni” – akcja naprawcza CzO

Nie od dziś wiadomo, że są na świecie ludzie, którzy rzeczy niemożliwe załatwiają od ręki, a na cuda potrzebują trzech dni. Nie można jednak powiedzieć tego o ostrzeszowskim samorządzie, gdyż ten, na załatwienie spraw zgłaszanych przez mieszkańców potrzebuje nieraz kilku lat. I nie ważne czy wprowadzany jest program „NaprawmyTo”, miejska aplikacja, czy jeszcze inne złote rączki. Mieszkańcy, bezsilni wobec urzędniczej machiny, muszą brać sprawy we własne ręce, nie mogąc doprosić się pomocy w żaden sposób.

Czasami zdarza się tak, że wkraczamy do akcji niczym ostrzeszowski „strażnik Teksasu”, pomagając mieszkańcom załatwić ich sprawy – nie ważne czy to dawno zaorana gminna droga, prowadząca do zaledwie trzech posesji, którą trzeba przywrócić do stanu używalności albo gnijące pod elewacyjnym styropianem gniazdo os, które zneutralizowano w nieodpowiedni sposób, a osoby odpowiedzialne umywają ręce.

Siła mediów bywa ogromna. Czasami wystarczy napisać ironiczny post o niewykoszonych rowach lub przepełnionych koszach. Czasami sprawa wieloletniej dziury w chodniku wymaga wizyty u naczelnika. 

Ale są takie sprawy, które wymagają osobistego działania. Bo że Ostrzeszów specjalizuje się w dziurach, wiedzą wszyscy. Czy to w chodniku, czy w drodze, niezależnie od tego czy sprawa powinna być załatwiona przez powiat, czy gminę, problem dostrzegają wszyscy. Tym razem jednak trafiliśmy na pięcioletnią (SIC!) dziurę w drzwiach do toalety w budynku po byłej Szkole Podstawowej nr 3, a o naprawę której prosiło kilkoro prezesów mieszczących się w tym budynku stowarzyszeń, a nawet radni. Dziura była tak duża, że osoba stojąca przy umywalce mogła z powodzeniem obserwować kogoś, kto znajdowałby się w kabinie z uszkodzonymi drzwiami. Sprawa zgłaszana była wielokrotnie do burmistrza. Rządy jednych prezesów się skończyły, nastali kolejni, a dziura – niezmordowanie – jak istniała, tak istniała, zapomniana przez urzędników i fachowców. 

Jedna z sygnalizujących problem osób usłyszała nawet: „Może byście to sami załatwili, w końcu korzystacie z budynku…”. Takie postawienie sprawy tym bardziej nie dało efektu. Budynek należy do gminy i to obowiązkiem gminy jest dbanie o infrastrukturę i naprawianie usterek. Dlaczego dziurą mieliby zajmować się członkowie UTW lub TPZO…? 

Najwyraźniej jednak ostrzeszowski samorząd nie poczuwał się do zajęcia się sprawą. Być może problemem były fundusze, jakie trzeba by na naprawdę takich drzwi przeznaczyć, biorąc pod uwagę fakt, że gmina niedawno zaciągnęła kredyt na bieżące wydatki… Chociaż głęboko wierzymy w to, że przyczyna nie leży w braku środków. W końcu pani skarbnik nie wymieniała tego typu potrzeb w trakcie sesji, w czasie której głosowano nad zaciągnięciem pożyczki.

O dziurze w drzwiach do toalety dowiedzieliśmy się mniej więcej dwa tygodnie temu. Zdesperowana Czytelniczka przyszła do naszej redakcji, nakreślając sprawę i prosząc o pomoc.

3 dni. Tyle dokładnie trwało załatwienie przez nas całej sprawy: Demontaż drzwi, naprawa, ponowny montaż wraz z założeniem nowej klamki i zasuwki do zamykania. Naprawa uszkodzonego miejsca została wykonana przez miejscowego przedsiębiorcę związanego z branżą meblarską PRO BONO, natomiast ze swojej strony ponieśliśmy łączny koszt w wysokości powalającej kwoty… 28,50 zł 

Koszt klamki – 22 zł

Koszt zasuwki – 6,50 zł

Całkowity czas poświęcony z naszej strony na zajęcie się sprawą to w sumie jakieś 45 minut.

Rozumiemy, że w obliczu nie działającego już programu NaprawmyTo, dopiero raczkującej „złotej rączki” (chociaż nie wiemy czy naprawy w budynkach publicznych kwalifikowałyby się w tym przypadku) oraz rosnącego zadłużenia gminy trudno jest podjąć się rozwiązywania spraw, które z pozoru wydają się przyziemne, a jednak w pewnych momentach życia mogą okazać się kluczowe.

Bo co prawda w toalecie znajdowała się jeszcze druga kabina, ale jaki dramat mógłby rozegrać się w przypadku, gdy byłaby ona zajęta, a ktoś potrzebowałby pilnej wycieczki do miejsca, gdzie król chadza piechotą? W końcu toaleta to nie kino i nikt nie chce być podglądany.

Mamy nadzieję, że naprawione drzwi służyć będą długo i solidnie. 28,50 zł to dla nas niewielki koszt, za to zadowolone miny pań, które przyszły obejrzeć efekt końcowy wynagradzają nawet pracę po godzinach. 

Serdeczne podziękowania dla przedsiębiorcy, który nieodpłatnie naprawił uszkodzone drzwi, oraz dla naszych pomocników, którzy wzięli udział w tej akcji. 

Redakcja

Reklama
Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Ogłoszenia

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne