niedziela, 1 września 2024, 0:28

„Przypadek? Nie sądzę.”

Kilkukrotnie zdarzało się już, że poruszaliśmy trudne lub niewygodne dla włodarzy tematy, niejednokrotnie „obrywając” od niektórych samorządów do tego stopnia, że jeden z „Bezpartyjnych” radnych poprzedniej kadencji określił nas „mediami opozycyjnymi”.

Jako redakcja znani jesteśmy w tego, że wytykamy błędy, wskazujemy na niedociągnięcia, uchybienia, obśmiewamy rozwiązania projektowane niejako „na kolanie”, starając się być blisko ludzkich problemów i spraw. Wsłuchujemy się w uwagi mieszkańców, w ich żale, w ich głos. To właśnie czytelnicy bardzo często przychodzą do nas, jako do ostatniej deski ratunku, gdy nie widzą już innego sposobu na rozwiązanie sprawy.

Do nas. Do redakcji „Czasu Ostrzeszowskiego”.

Zdarzało się, że urząd zmuszony był do unieważnienia przetargu, gdy wskazaliśmy na zawarte w nim błędy i uchybienia. Bywało i tak, że po naszych uwagach nagle znajdowało się rozwiązanie trwającego od miesięcy sporu, a i włodarze Ostrzeszowa po naszych publikacjach znajdowali remedium na – czasami dość drobne, ale jednak uciążliwe – zaniedbania.

Taka już jest rola prasy – bycie głosem ludu, nie zaś tubą propagandową, poklepującą samorządowców po plecach, rozgłaszającą nieustanną kampanię sukcesu.

Cieszymy się, kiedy włodarze reagują na sprawy, które poruszamy, jednak z drugiej strony smuci nas fakt, że robią to dopiero wtedy, gdy coś pokaże im się palcem.

W poprzednim, 28., numerze “Czasu Ostrzeszowskiego” pisaliśmy o wrakach samochodów, rozsianych po Ostrzeszowie i o swoistej niemocy straży miejskiej i ostrzeszowskiego magistratu.

Z jakim zaskoczeniem przyjęliśmy informację – przedstawioną przez inną redakcję jako sukces ostrzeszowskiego samorządu – o rozpisaniu zapytania ofertowego, dotyczącego parkingu, na który trafiać będą porzucone pojazdy. 

To świetna informacja i bardzo potrzebne rozwiązanie palącego problemu.

Problemu, który istnieje od lat i który rozwiązany mógł być dużo wcześniej. Bo przecież obecny Burmistrz miał na to całą poprzednią kadencję.

Szkoda tylko, że inne redakcje nie miały odwagi, by opisać PROBLEM, a skupiły się jedynie na obtrąbieniu pośredniego sukcesu, w końcu do podpisania umowy jeszcze długa droga. 

Pozostaje tylko żywić nadzieję, że samorządowcy i konkurencyjne media zaczną dostrzegać potrzeby mieszkańców wcześniej, niż my wskażemy na nie palcem.

Redakcja

Reklama
Reklama

Ogłoszenia

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne