Reklama

niedziela, 22 grudnia 2024, 6:42

PIOTR NIESOBSKI I JEGO PRZODKOWIE

Od jakiegoś czasu Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Ostrzeszowskiej organizuje spotkania, na których mamy okazję poznać osoby związane z naszym regionem. Na ogół są to osoby całkiem zwyczajne, a jednak wsłuchując się w opowieści prezentowane przez kolejnych bohaterów, szybko okazuje się, że w ich życiorysach kryje się wiele niezwykłych zdarzeń, często przeplatających się z losami ojczyzny. Już sam tytuł cyklu tych spotkań: „Zwyczajni, ale niezwyczajni”, zdaje się wiele wyjaśniać.

10 października w sali Biblioteki Publicznej w Ostrzeszowie odbyło się spotkanie z Piotrem Niesobskim – wodociągowcem, regionalistą, pasjonatem genealogii, muzyki, śpiewu. Autorem książki o wodociągach, odznaczonym diamentową odznaką honorową Stowarzyszenia Geodetów Polskich, aktywnym członkiem wielu stowarzyszeń, w tym TPZO. Na spotkaniu mówił o swoich przodkach i bogatej historii szlacheckiego rodu Niesobiów, z którego się wywodzi. Tego wieczora nie zabrakło też akcentów muzycznych, wszak pan Piotr znakomicie gra na akordeonie, zaś jego brat Marek Niesobski, także obecny na spotkaniu, to mistrz gry na pile, a to już wystarczy, by zabrzmiała piękna muzyka.

Spotkanie rozpoczęła prezes TPZO, Krystyna Rajska, od powitania jego uczestników. W tym gronie byli m.in. Paweł Gruchała reprezentujący starostę, były burmistrz, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Miejskiej – Mariusz Witek, przewodniczący Komisji Kultury, artysta fotografik – Grzegorz Kosmala oraz gospodyni tego miejsca, dyrektor biblioteki – Dorota Owczarczak, która na dodatek zadbała o poczęstunek dla przybyłych gości.

Piotr Niesobski rozpoczął od wyjaśnienia skąd wzięła się u niego potrzeba odkrywania historii rodu Niesobskich. Wszystkiemu „winien” okazał się dziadek – Władysław Niesobski, powstaniec wielkopolski, którego biogram do powstającej książki o powstańcach z Ziemi Ostrzeszowskiej, musiał p. Piotr przygotować. Nie skończyło się na dziadku, bo jak się okazało w rodzinie tych powstańców było sześcioro.

Genealogia zajmująca się badaniem naszych korzeni, to bardzo trudne, ale i ciekawe zajęcie. Również dla p. Piotra stała się pasją i przygodą życia.

– Lubię i cenie sobie samodzielne szperanie – mówił na spotkaniu. Jak się szybko okazało, to „szperanie” zawiodło go aż do początku rodu Niesobiów osadzonych nad brzegami rzeki Niesób, dopływu Prosny. Od nazwy rzeki pochodzi też nazwa herbu Niesobia, będącego rodowym herbem szlachty polskiej, z której wywodzą się przodkowie p. P. Niesobskiego.

– Najwcześniejsze wzmianki, to zapis sądowy z 1424 r. i pieczęć średniowieczna z 1357 r. Wierzbięty z Paniewic, gdzie wśród herbowych jest zapisany Niesobski – udowadniał p. Piotr początki swego rodu, dodając, że jego przodkowie brali udział w bitwie pod Grunwaldem. – Wszyscy lokalni Niesobiowie są potomkami Wierzbięty kępińskiego.

Z dużą pasja mówił p. Piotr o swoich poszukiwaniach przodków i trudnościach na jakie napotykał. Najpierw były rozmowy z rodziną, poszukiwania starych dokumentów w komodach i odwiedzanie cmentarzy. Potem szperał w Internecie, wreszcie krążył po archiwach kościelnych i państwowych. To wszystko zaczęło przynosić rezultaty „nawet kamienie przemawiały”. Tym najważniejszym efektem było ustalenie rodowodu rodziny aż do roku 1737, kiedy to urodził się Benedykt Niesobski. Jest też udokumentowane, że w 1790 r. mieszkał w Bledzianowie, w domu nr 5. W poszukiwaniach starych dokumentów dotyczących przodków wspierał p. Piotra jego kuzyn, Tadeusz Czwordon, również pasjonat genealogii.

Wraz z bohaterem spotkania przesuwaliśmy się ku czasom i ludziom bardziej współczesnym. Piotr Niesobski wspominał swego pradziadka Stanisława Zemskiego, dziadka Władysława Niesobskiego – powstańca wielkopolskiego, uczestnika Bitwy Warszawskiej 1920 r., zamordowanego przez hitlerowców w Sachsenhausen. Wreszcie na końcu opowiadał o wielu talentach ojca Czesława – geodety, kreślarza, poety, pszczelarza, muzyka… Pan Czesław zasłynął ze scenki w „Hubalu”, w którym to wystąpił wraz z kolegami z zespołu muzycznego, grając na pile. Instrument i talent do gry na nim „odziedziczył” syn Marek Niesobski. Dzięki temu uczestnicy spotkania uraczeni zostali pięknym mini-koncertem w wykonaniu obu braci. A ten artystyczny występ panowie rozpoczęli, a jakże, od „Pieśni rodowej Niesobskich”, której pierwsza zwrotka brzmi:

Tam w dolinie pod wzgórzami

Bije źródło pod wód perłami.

Od źródełka aż do Prosny

Rzeka Niesob gna.

Przy tej rzece ród nasz powstał,

Po praojcach ślad pozostał.

Staropolski ród waleczny,

Czuwający dzień i noc.

Potem, już pod koniec spotkania, przyszedł czas na kolejne, równie piękne melodie. A o tym, że brzmiały fantastycznie, najlepiej świadczą bisy, bez których się nie obyło.

Zaś wracając do tematu spotkania, pan Piotr przytoczył także wyniki poszukiwań swoich przodków „po kądzieli”, czyli ze strony matki. Wielu z nas zapewne wciąż pamięta zmarłą przed kilku laty panią Mieczysławę Niesobską, znakomitego fotografika ostrzeszowskiego i jej zakład fotograficzny na ul. Targowej. Wcześniej robił tam piękne zdjęcia jej ojciec (a dziadek Piotra), Franciszek Feige. Ze swadą opowiadał p. Piotr o historii rodziny Feige, ich prywatnych i zawodowych pasjach oraz rodzinnych dziejach. Dzieje, które znów sięgają dawnych wieków i bitew u boku Jana III Sobieskiego.

Nie sposób przekazać tu ciekawych historii opowiedzianych przez Piotra Niesobskiego. Ta relacja, to ledwie szkic dziejów rodu Niesobiów z którego się wywodzi.

– Moje poszukiwania genealogiczne sprawiły, że cennych ludzi martwych i długowieczną pomroką okrytych udało się wydobyć i zapisać. Wiele faktów historycznych, zdarzeń, odkrytych tajemnic, zaowocowało napisaniem artykułów, opracowań zamieszczonych na łamach wielu publikacji. Wiele cennych dokumentów z moich zbiorów przekazałem do muzeów, organizacji, stowarzyszeń… Bardzo serdecznie dziękuję żonie Mirosławie oraz dzieciom Agnieszce i Bartoszowi, rodzinie, znajomym i wielu bezinteresownym za wsparcie, nie tylko duchowe, ale także za wydatną pomoc w moich badaniach genealogicznych. Pointuję – nie sobie, a innym.

Niechaj to podsumowanie, wypowiedziane przez bohatera spotkania, także stanowi pointę tego historyczno-artystycznego wydarzenia. Słowa uznania dla TPZO z prezes Krystyną Rajską na czele, z oczekiwaniem na kolejne spotkania z cyklu „Zwyczajni, ale niezwyczajni”.

K. Juszczak

Reklama