„Rondo im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego – życie rowerzysty w Ostrzeszowie nie jest łatwe. Ścieżek rowerowych mamy jak na lekarstwo, a jeśli już są, to okrasza się je tak, jak na załączonych zdjęciach: znakami, słupkami i łańcuchami… Bez szans, by przejechać bezkolizyjnie!”
Miasto i Gmina Ostrzeszów – Kto z Państwa odebrał tę ścieżkę? – pyta nasz czytelnik.
Z tymi wątpliwościami mieszkańca miasta zwróciliśmy się do właściwego Wydziału.
– Jeśli ten znak drogowy miałby być poza ścieżką rowerową, to musielibyśmy zamontować wysięgniki. Przepisy mówią bowiem, że znak drogowy nie może być dalej niż 2 metry od krawędzi jezdni, a ścieżka ma szerokość 2,5 metra – odpowiada pracownik Wydziału Inwestycji i Gospodarki Komunalnej. – Przy krawężniku jezdni też nie możemy go postawić, bo z kolei od krawędzi jezdni do znaku musi być co najmniej 50 cm.
Ten znak stoi tak od początku (oddanie ronda do użytku), bo tak też było w projekcie organizacji ruchu, ale rozważymy, by to usytuowanie znaku zmienić, może uda się zamontować wysięgnik.
No cóż – już nie będziemy dociekać, kto tak bezmyślnie zaprojektował ustawienie znaków drogowych na ścieżce rowerowej. Można by polemizować, czy ścieżka ma w tym miejscu rzeczywiście 2,5 m szerokości – jeśli byłoby to np. 2 m, wówczas najprościej byłoby ustawić znak w miejscu łączenia się chodnika ze ścieżką rowerową. Znak na pewno nie może dłużej stać w miejscu, w którym stoi, bo metalowy słupek na środku ścieżki może stać się przyczyną nieszczęścia. Czekamy zatem na skuteczną reakcję Wydziału – ustawienie znaku na wysięgniku lub w innym, bezpiecznym miejscu. Co ważne – nie chodzi tu tylko o jeden znak drogowy – na zdjęciu widać wyraźnie, że przynajmniej dwa zostały tak beztrosko „wkopane” w ścieżkę rowerową. Jeśli w tej kwestii nic nie da się zrobić, to trzeba by przed tamtymi znakami usadowić jeszcze jeden znak ostrzegawczy: Uwaga na znaki drogowe!
K.J.