Reklama

niedziela, 22 grudnia 2024, 4:01

SIEDEM LAT ZBYWANIA I WYMÓWEK – OBYWATEL KONTRA URZĄD

Są sprawy, których pomyślne załatwienia zależy przede wszystkim od życzliwego spojrzenia osób sprawujących władzę na obywateli. Taką wydaje się sprawa wybudowania lub choćby utwardzenia 300 metrowego odcinka drogi we wsi Rogaszyce (Królewskie) z którą od siedmiu już lat zmagają się państwo Aleksandra i Jarosław O. oraz ich niepełnosprawny syn.

– Mieszkam z niepełnosprawnym synem, który bardzo lubi chodzić na spacery. Wychodzimy więc przed dom i idziemy naszą drogą Książęcą do Mikorskiej i z powrotem. Dalej to nie jestem z nim w stanie pójść, bo syn wprawdzie lubi spacerować, ale jest niepełnosprawny umysłowo i ja nie mam sił, by go prowadzić na dłuższe spacery. Chodzimy zatem po takim gruzowisku z gruzu i kawałków dachówki, które przywieźliśmy od znajomych, bo inaczej utopilibyśmy się w błocie, bo od strony lasu i z pól spływa woda i później stoi na naszej drodze. Wtedy nie ma mowy o przejściu tą drogą, a co dopiero o spacerowaniu – żali się mieszkanka Królewskiego, p. Aleksandra O.

Pani Aleksandra już siedem lat temu rozpoczęła starania o tę drogę, bo przecież jest to droga gminna i mieszka przy niej więcej rodzin. Wówczas burmistrzem był Mariusz Witek. W piśmie przekazanym do urzędu miasta 21 listopada 2017 r. czytamy m.in.:

– Zwracamy się uprzejmie z prośbą o wykonanie oświetlenia i utwardzenia na drodze gminnej, prowadzącej z głównej drogi asfaltowej w miejscowości Rogaszyce-Królewskie do posesji mieszczącej się pod numerem (…). Mieszkamy na samym końcu tej drogi. Teren w tym rejonie jest podmokły i gliniany, podczas deszczu wszystko spływa na dół, zostają dziury i odkryty gruz. Mamy niepełnosprawnego, 26 letniego syna, który choruje na autyzm i padaczkę, nic nie mówi i wymaga całodobowej opieki przynajmniej jednego z rodziców. Mimo swoich chorób syn bardzo lubi chodzić na spacery, jednakże w takich warunkach trudno zapewnić mu bezpieczeństwo podczas spaceru, jak również trudno zapewnić w miarę szybki przyjazd karetki pogotowia ratunkowego w razie zaistnienia takiej potrzeby. Bardzo prosimy o podjęcie działań w tej sprawie.

W odpowiedzi na to pismo burmistrz Mariusz Witek pisał:

(…) informuję, że budowa nowych punktów świetlnych wymaga w pierwszej kolejności wykonania projektu ze wszystkimi uzgodnieniami, którego na dzień dzisiejszy nie posiadamy. Taki wniosek zostanie podany do budżetu na 2019 r. Jeżeli znalazłyby się środki w budżecie Miasta i Gminy na 2018 rok na ten cel, to zlecimy wykonanie projektu technicznego i przystąpimy do budowy.

Intencje pewnie były dobre, ale burmistrz Witek przestał być burmistrzem i jego obietnice również upadły. Na jakiś czas państwo O. zaprzestali „gnębić” swoimi prośbami urzędników, czekając najwidoczniej, aż nowy burmistrz sam przejmie inicjatywę. Gdy jednak żadnej reakcji nie było, znów zdecydowali się przypomnieć o potrzebie oświetlenia i remontu ich drogi.

W piśmie z 20 czerwca 2020 r. pani Aleksandra i pan Jarosław ponownie przypominają o nie tylko swoim problemie:

– Kolejny raz nawieźliśmy gruzu i ziemi i kolejny raz woda wszystko zmyła. Mamy niepełnosprawnego syna, który aktualnie ma już 29 lat, choruje na autyzm i padaczkę, nic nie mówi, wymaga całodobowej opieki przynajmniej jednego z rodziców…

Dalej padają te same argumenty, co w 2017 roku.
W odpowiedzi można przeczytać dotychczasową argumentację.

– W pierwszej kolejności realizowane będą budowy oświetlenia ulicznego, które mają już opracowaną dokumentację techniczną, ponieważ ważność takiej dokumentacji wynosi trzy lata. (…) Należy mieć na uwadze, że takich miejsc na terenie miasta i gminy jest wciąż dużo i nie jesteśmy w stanie wszystkich od razu zrealizować.

Wprawdzie bez oświetlenia, ale coś w kwestii drogi drgnęło. Została utwardzona nawierzchnia, za co w liście z 1 lutego 2021 r. pani Aleksandra wyraża wdzięczność burmistrzowi. Zauważa jednocześnie błędy popełnione przy pracach drogowych (w pobliżu jej posesji), które spowodowały jeszcze większe zniszczenie drogi, a przez to utrudnienia przy korzystaniu z niej.

– Aktualnie w sezonie zimowym stan tej drogi jest fatalny – czytamy w liście. – Cały czas ten niewysypany, gliniany odcinek drogi nasiąknięty jest wodą, śliski i niebezpieczny. (…) O tym, że droga jest w złym stanie świadczy i to, że firma EKO-Region jak jest mokro na drodze nie zabiera mi kubłów, bo kierowca się boi, że nie przejedzie. Już w tej chwili są dziury na nawożonej części drogi i pozarywane boki. Na tym terenie powinna być droga asfaltowa, tym bardziej, że nie jest to długi odcinek do położenia asfaltu. W dalszym ciągu proszę też o oświetlenie tej drogi. Na wsi też mieszkają ludzie, a oświetlenie drogi na wsi w XXI w. to chyba nie jest wygórowana prośba.

W odpowiedzi na te sugestie burmistrz w piśmie z 17 marca 2021 r. informuje:

– Wykonanie nawierzchni asfaltowej jest zadaniem inwestycyjnym i konieczne będzie wykonanie dokumentacji projektowej, która musi uzyskać uzgodnienia branżowe. Powyższa droga ma długość 300 m, a orientacyjny koszt wykonania warstw konstrukcyjnych i nawierzchni bitumicznej wyniesie 200 000 zł – pisał Patryk Jędrowiak, zaś brak oświetlenia tłumaczył brakiem projektu wykonania. Szkoda tylko, że ten projekt nie potrafiono zrealizować przez cztery wówczas lata, a jego realizacja raczej nie leży po stronie mieszkańców.

*

Powoli dochodzimy do końca tej „przepychanki” na pisma i listy, które owszem, informują o istniejącej sytuacji, brak w tym jednak chęci wyjścia naprzeciw potrzebom rodziny O.

Ostatni list p. Aleksandra wraz z mężem napisali 2 sierpnia 2024 r. Przytaczają w nim wiele wcześniejszych argumentów w sprawie drogi, nie tracąc nadziei na budowę drogi.

– Teraz nie jest mokro, ale jest bardzo nierówno i niebezpiecznie dla naszego syna. Pragnę przypomnieć, że mamy 33-letniego niepełnosprawnego syna, który jest osobą autystyczną, z orzeczeniem o niepełnosprawności w stopniu znacznym. Chodzącym, ale przy pomocy drugiej osoby musi być trzymany za rękę i asekurowany od upadku. Bardzo trudno matce, z którą przebywa prawie cały czas, utrzymać 33-letniego syna i zadbać o jego bezpieczeństwo na tak nierównym terenie. Pragnę również dodać, że na ul. Książęcej mieszka osoba z orzeczeniem niepełnosprawności w stopniu znacznym ze względu na wzrok, która też potrzebuje do egzystencji w miarę równego terenu.

Mieszkamy tutaj już osiem lat i na każde składane przez nas pismo o drogę oraz o oświetlenie dostawaliśmy odmowną odpowiedź – piszą państwo O. – Do końca życia będziemy mieć pod opieką niepełnosprawnego syna, natomiast my jako rodzice będziemy coraz starsi…

Również to ostatnie pismo nie doczekało się satysfakcjonującej odpowiedzi. Udzielający jej z upoważnienia burmistrza, wiceburmistrz Marcin Łuczak zasugerował, że rozwiązaniem problemu mógłby być fundusz sołecki.

– Wzorem innych sołectw proponujemy opracowanie dokumentacji projektowej na oświetlenie drogi ze środków funduszu sołeckiego. Również niektóre z sołectw realizują z powyższego funduszu roboty drogowe polegające na utwardzeniu nawierzchni destruktem bitumicznym. Jest to nawierzchnia bardziej trwała niż tłuczniowa, jak również mniej kosztowna od nawierzchni bitumicznej wraz z podbudową. Na zebraniu sołeckim są podejmowane decyzje w sprawie podziału funduszu sołeckiego na poszczególne zadania. Każdego roku do końca września są składane propozycje na realizację zadań z funduszu sołeckiego na kolejny rok kalendarzowy. Propozycje te uchwałą zebrania sołeckiego mogą zostać zmienione do końca października, w roku w którym fundusz jest realizowany – sugeruje wiceburmistrz Marcin Łuczak.

**

I tak koło zamyka się. Wygląda na to, że burmistrz chce uciec od tematu, który przez osiem lat nie potrafił załatwić z pożytkiem dla mieszkańców ulicy, która tylko z nazwy jest Książęca. Scedowanie załatwienia sprawy na sołectwo jest dość tanim chwytem, a przy tym nierealnym, bo fundusz sołecki nie jest w stanie takiej inwestycji udźwignąć, nawet gdyby wszyscy mieszkańcy Rogaszyc zgodnie postanowili, że należy poprawić los mieszkańców ul. Książęcej i fundusz przeznaczyć na budowę tej ulicy, co przecież też wydaje się nierealne.

Zatem władze miasta i gminy „umywają ręce”, a pani Aleksandra z synem są zdani na siebie, sąsiadów, przyjaciół… Przez pryzmat pism pisanych do urzędników, wyziera upływający czas. W pierwszym z nich jest mowa o 26-letnim niepełnosprawnym synu, w ostatnim ów syn ma już 33 lata. Minęło siedem lat czekania na drogę, na zmiłowanie się któregoś z włodarzy miasta – jak dotąd zabiegi te okazały się bezskuteczne. Czy za kolejne siedem lat państwo O. wciąż będą zmuszeni wysyłać pisma do kolejnych burmistrzów i wspominać w nich o niepełnosprawnym, wówczas już 40-letnim synu?

K. Juszczak

Reklama
Reklama

Reklama

Reklama

Reklama

Ogłoszenia

Już dziś kup najnowszy numer!

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne

Ogłoszenia