środa, 24 kwietnia 2024, 5:09

Kontrola ma też pozytywne efekty – mówi Artur Derewiecki – prezes ZEC

W piątek, 14 stycznia, partia Konfederacja ogłosiła, że wystąpi z wnioskiem do Naczelnej Izby Kontroli o doraźną kontrolę w Zakładzie Energetyki Cieplnej. Jako powód podano rosnące zadłużenie spółki i kolejne miliony czerpane z budżetu miasta. Aby te kwestie wyjaśnić, o rozmowę poprosiłem prezesa spółki ZEC – Artura Derewieckiego.

Czy obawia się Pan takiej kontroli NIK?
– Każda kontrola ma też pozytywne efekty – jeśli ona wskaże jakieś uchybienia, wtedy jest okazja, by się poprawić. Żadna działalność nie jest prowadzona bez uchybień, takie jest ryzyko wszystkich działań.

Swój wniosek przedstawiciele Konfederacji argumentowali rosnącym zadłużeniem kredytowym, które na koniec sierpnia miało wynosić blisko 7 mln zł (6.810.875 zł), koronnym zarzutem były płynące do spółki pieniądze z budżetu miasta – na co idą te pieniądze?
– To dofinansowanie jest od wielu lat. Budżet miasta i gminy finansuje te zadania, które realizuje spółka. Trudno byłoby znaleźć podmiot gospodarczy, który chciałby te zadania robić, dlatego do ich realizowania powoływane są spółki gminne. Utrzymanie boisk sportowych to jak utrzymanie parków rekreacyjnych, placów zabaw. Ono nie generuje zysków, nawet minimalnych, bo w dużej części też te obiekty udostępniane są bezpłatnie. Wobec tego miasto pokrywa te koszty. W tym przypadku dofinansowanie dotyczy terenu sportu i rekreacji, byłego OSiR, jak również krytej pływalni.

Tylko że są to duże kwoty – w 2020 r. – 1,6 mln, w 2021 – 1,2 mln zł, a w bieżącym zaplanowano 800 tys. zł.
– Nikt nie mówi, że w Polsce nie ma pandemii, że działalność krytych pływalni została ustawowo zamknięta. Kiedy nie można prowadzić działalności, gdy są zatrudnieni ludzie, to mamy koszty, a brak zysku. To jest sytuacja wyjątkowa. Rząd niektóre podmioty działalności gospodarczej wspierał, ale my nie jesteśmy takim podmiotem. Kwoty za bilety np. z krytej pływalni nie są z założenia cenami, które miałyby wygenerować jakiś zysk. Wtedy ceny za godzinę wejścia na basen musiałyby wynosić około 30 zł. To jest tak jak z utrzymywaniem domów kultury, bibliotek, teatrów – bez pomocy samorządu, bez pomocy państwa podmioty te byłyby skazane na likwidację – mimo że też biorą pieniądze za bilety wstępu. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby basen w Ostrzeszowie miał zostać zlikwidowany. Uważam, że taka formuła dofinansowania części tych kosztów jest jak najbardziej właściwa. A to, że mamy pandemię i przepisy prawa, które ograniczają naszą działalność, na to wpływu nie mieliśmy.

Pan Adamski z Konfederacji mówił, że w rozmowach z nim nie przedstawił Pan żadnych propozycji prócz konieczności czekania. A przecież, gdy rozmawialiśmy w ubiegłym roku, miał Pan kilka ciekawych pomysłów na rozkręcenie spółki. Wspomnę tu fotowoltaikę i system odzyskiwania wody technologicznej. Co w tym zakresie jest robione?
– Te plany są i są one realizowane. Może wszystkim naokoło o tym nie opowiadam, na pewno też nikomu nie mówiłem, że chcę na coś czekać – nie wiem, na co miałbym czekać, trzeba działać, ograniczać koszty i starać się zwiększać przychody. W tym temacie też są pewne kwestie, jak choćby podwyżki minimalnego wynagrodzenia, na co nie mamy wpływu, jak i na to, że coraz częściej musimy usilnie szukać pracowników. Na pewne ograniczanie tych kosztów mamy jednak wpływ i te działania były widoczne już w ubiegłym roku. Pomimo rosnących kosztów wynagrodzeń, usług, podatków – koszty funkcjonowania OSiR, krytej pływalni – spadły znacznie. System odzysku wody został zainstalowany i już od ubiegłego roku działa. Przynosi oszczędności w granicach 5-7 tys. zł miesięcznie. Poza tym w ten sposób dbamy też o środowisko, bo woda z basenu nie jest wylewana jako ściek, lecz po uzdatnieniu wraca z powrotem do basenu.
Natomiast jeśli chodzi o fotowoltaikę, okazało się, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego uniemożliwia budowę instalacji o takiej wielkości, jak chcieliśmy. Energetyka wskazała warunki wykonania, to wymaga pozwolenia na budowę, w związku z tym trwają prace projektowe.

Były zastrzeżenia co do montażu fotowoltaiki na dachu pływalni.
– Najlepiej, gdyby to mogło być na dachu krytej pływalni. Okazało się, że nie można tam zainstalować 100 KW, dlatego będzie to zrealizowane w dwóch różnych lokalizacjach. To powoduje pewne utrudnienia, generuje jakieś koszty, lecz aktualnie przy wzroście kosztów energii o 150%, trzeba tak robić. Ten wzrost energii w wielu sytuacjach zmusza do dramatycznego wyboru – czy udostępniać basen mieszkańcom, czy stosować jakieś ograniczenia. Na razie oszczędności pozwalają na to, że pływalnia od 1 stycznia funkcjonuje jeszcze bez podwyżki cen biletów. Nie chciałbym wprowadzać drastycznych barier w zakresie korzystania ze sportu i rekreacji w formie zaporowych cen. Basen jest po to, by ludzie z niego korzystali, a naokoło basenów przybywa, słyszę, że i w Ostrowie, i w Odolanowie takie baseny mają powstać. Przede wszystkim dla mieszkańców miasta i powiatu ostrzeszowskiego ten basen musi być dostępny, a ceny akceptowalne przez klientów. To jest działalność użyteczności publicznej.

Tym bardziej że puste obiekty także generują koszty.
– Dlatego chcę, żeby w tym roku ta fotowoltaika powstała. Dzięki temu już w kolejnych latach zaoszczędzimy trochę pieniędzy. Są też plany związane z terenem w pobliżu restauracji Zacisze – będzie tam pole minigolfowe, zbudowane z myślą o rodzinnej formie spędzania czasu. Ten teren będzie dla mieszkańców udostępniony bezpłatnie, finansowany ze środków miasta, pozyskanych ze źródeł zewnętrznych.  

Wspominał Pan, że ZEC powinien wejść w wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła, czyli kogenerację, to miała być ta „złota rybka” przynosząca zyski. Czy coś poczyniono w tym kierunku?
– Rynek czasami zmusza nas do zmiany decyzji. Muszę powiedzieć, że po wzroście cen gazu o 600% rachunek ekonomiczny wskazuje, że ta inwestycja nie byłaby opłacalna – musi poczekać na czasy, kiedy rynek się ustabilizuje.

Szkoda, bo pomysł wydawał się interesujący.
– Rok temu to był bardzo dobry pomysł, dziś ceny gazu są bardzo wysokie, lecz giełda energii, którą bacznie obserwuję, pokazuje, że ceny energii za rok będą zdecydowanie niższe. Jesteśmy na etapie tzw. górki, gdzie wszystkie ceny są bardzo wysokie, więc z decyzjami tego typu trzeba się wstrzymywać.

Trudno zatem podejmować dziś strategiczne decyzje?
– Myślę, że ważniejszą decyzją są odnawialne źródła energii. Kolektory staną nie tylko koło krytego basenu, ale również przy kotłowni miejskiej, jeśli nie w tym to w przyszłym roku. Tam też jest duże zużycie energii, a przez to potrzeba zbudowania takiej instalacji, dzięki czemu ciepło miejskie będzie bardzo konkurencyjne w stosunku do innych źródeł ogrzewania.

Koronawirus to główna przyczyna tych nieszczęść, lecz w minionym roku był łaskawszy – latem basen mógł być czynny …
– To się tak wydaje i ludzie szybko zapominają, że od listopada 2020 r. aż do maja 2021 r. kryta pływalnia była zamknięta – pięć miesięcy w roku to długi okres, a w połowie listopada ubiegłego roku były kolejne ograniczenia. Z kolei basen odkryty to bardzo fajne miejsce, by pod opieką ratowników bezpiecznie spędzać czas. Niestety, to jest też zależne od pogody, a ona latem nie była łaskawa, z dwóch i pół miesiąca prawie miesiąc basen był zamknięty lub działał w niepełnym wymiarze czasu.

Ale zaczęło rozkręcać się Zacisze – czy ta działalność przyniosła w 2021 jakieś zyski?
– Restauracja również, z powodu decyzji od nas niezależnych, prawie do końca maja nie przyjmowała gości. Jedynie mogły być produkowane i dostarczane posiłki na wynos. W czasie, kiedy mogliśmy już tę działalność prowadzić bez ograniczeń, restauracja zaczęła przynosić zyski. Natomiast straty z pierwszych miesięcy spowodowały, że w skali roku to nie wyszło na plus. Widać, że w „normalnych warunkach” Zacisze może funkcjonować, co stwarza perspektywy. Choć z kolei z różnych sondaży związanych z inflacją i kosztami życia wynika, że ludzie w pierwszym rzędzie będą rezygnować z kultury, rozrywki i restauracji.

Co z dachem na pływalni? Pamiętam, że gdy poprzednim razem rozmawialiśmy, szykował się jakiś remont.
– Mimo że wady dachu wydawały się poważne, udało się go naprawić i to nawet niewysokim kosztem. Sądzę, że przez dłuższy czas będzie funkcjonował, bo nie tylko został naprawiony i uszczelniony, lecz usunięto przyczynę tych usterek.

Hotel i tzw. „Brzózki” to kolejne kwestie, o które chcę zapytać…
– Przy hotelu także naprawiliśmy dach, bo uważam, że każda inwestycja powinna zaczynać się od dachu, aby nikomu na głowę nie kapało. Pokoje hotelowe były co roku odnawiane, malowane – przyszły opady i tworzyły się zacieki. To musi być zrobione zgodnie ze sztuką budowlaną, bo nie chcemy „syzyfowych prac”. W minionym roku dach został naprawiony, zmodernizowany, a teraz trwają prace przy odnawianiu pokojów i ani za rok, ani za dwa nie trzeba będzie malować ich ponownie. Zaś realizując zalecenie straży pożarnej, usuwamy z pokojów boazerię, instalowane są czujniki p.poż. i dodatkowe hydranty.
Jeśli chodzi o tzw. „Brzózki” – jest osoba, która wynajmuje te pomieszczenia – była mowa o szkole tańca… Zobaczymy, jak to będzie funkcjonować.

Jakim wynikiem finansowym zakończył się dla spółki ZEC miniony rok?
– Jeszcze za wcześnie pytać o finansowy wynik spółki w 2021 r., ale na pewno ten wynik nie będzie w sposób rażący pozytywny. Ponieważ utrzymujemy infrastrukturę sportową i rekreacyjną, zatem ten wynik jest też zależny od tego, w jakiej wysokości wsparcie z miasta pokryje te koszty. Myślę, że ten wynik będzie dużo, dużo lepszy niż w 2020 r., gdzieś w granicach miliona złotych. Jeśli przed rokiem mieliśmy stratę grubo powyżej miliona, to teraz będzie ona o ten milion mniejsza, czyli w granicach kilkuset tysięcy, a przecież każda usługa kosztuje więcej, rosną koszty pracy.

A jakie są wyniki, jeśli chodzi o podstawową działalność ZEC-u?
– Mogę powiedzieć, że w zakresie ciepłownictwa wynik poprawił się o kilkaset procent. Rok był bardzo zimny, zimno długo trzymało… Skończyliśmy grzać na początku czerwca, a rozpoczęliśmy 20 września, czyli był to dla nas dobry okres.

Gorzej dla klientów?
– Dla klientów też mam dobrą wiadomość. W ubiegłym roku podnieśliśmy taryfę o 2,7%. Jak każdy obliczy, o ile wzrosły ceny gazu w domu, to te nasze 2,7% jest znikomą podwyżką. Mogę też uspokoić, bo w styczniu mieszkańcy dostaną obniżkę rachunków o około 15% i w lutym prawdopodobnie także taką samą obniżkę. To się wiąże z obniżeniem VAT-u, a jednocześnie z tym, że my kosztów nie zwiększaliśmy. Zaś w pierwszym półroczu br. koszty, w stosunku do tego, co jest teraz, mogą wzrosnąć w taryfie w granicach ok. 10%. Lecz przy 15% obniżce i tak mieszkańcy będą mieć o kilka procent niższe rachunki przez pewien czas.. Niestety, inflacja postępuje, pracownicy też chcą zarabiać więcej, każdy, kto świadczy nam usługi, bierze więcej, również węgiel podrożał o blisko 100%, więc wzrost naszych kosztów o kilka procent może też świadczyć o tym, że ogrzewanie miejskie jest konkurencyjne i zdecydowanie bardziej ekologiczne od innych typów ogrzewań.

Jakie jest obecnie zadłużenie ZEC?
– Roczne spłaty kredytów są w granicach 800 tys. zł. Na początku 2021 roku te zobowiązania różnego rodzaju wynosiły ok. 7,5 mln zł, ale spadły o wspomniane ok. 800 tys. Jestem zdziwiony, skąd informacje na konferencji prasowej Konfederacji o tym, że kolejne 6,3 mln kredytów mamy zaciągnąć. Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że ZEC w roku 2021 nie zaciągnął ani złotówki kredytu. Nie ma też takich planów na rok 2022.

Jakie działania trzeba wdrożyć, aby spółka lepiej funkcjonowała i zaczęła wychodzić na prostą?
– Podstawowa sprawa to jednak koniec pandemii. To właśnie dotyka nas najmocniej, bowiem korzystanie z basenu, rozrywki, z restauracji, z różnych form aktywności, jest ograniczane. Mniejsza liczba klientów przekłada się też na wynik finansowy, bo koszty nasze w dużej części są kosztami stałymi, a w przypadku basenu jest to działalność bardzo energochłonna. Koszty energii elektrycznej i gazu rosną szybciej niż inflacja, a są to koszty astronomiczne. Nie dziwię się, że niektóre firmy upadają, jednakże działalność związana ze sportem i rekreacją jest działalnością użyteczności publicznej. Jeżeli ludziom zabierzemy możliwość uprawiania sportu, aktywności, to będziemy mieć społeczeństwo pozamykane w domach, a chyba nie o to chodzi. Obowiązkiem gminy jest również dbałość o sport i rekreację, i te zadania są realizowane poprzez spółkę.

A czy to dobrze, że tym zajmuje się spółka ciepłownicza?
– Gdyby do sportu i rekreacji powołać osobną spółkę, to warto się zastanowić, jakie byłyby tego koszty. Basen i OSiR to jest około 30-40 pracowników, więc musiałby tam być jakiś dyrektor, księgowy i pewnie jakieś inne stanowiska. Nie sądzę, by tam ktoś pracował za minimalne wynagrodzenie. Koszty ogólne w spółce są zdecydowanie niższe niż powołanie osobnej jednostki. Być może boiska sportowe, wchodzące w skład ZEC, budzą jakieś niezrozumienie, natomiast sama idea tego, żeby to było w ramach jednej działalności, na pewno jest słuszna, bo koszty są niższe.

Zgadzam się z tą tezą, choć przypuszczam, że również Pan ani współpracownicy nie pracują za minimalne wynagrodzenie. Czy mógłby Pan powiedzieć, ile zarabia prezes ZEC?
– Moje zarobki nie są tajemnicą i znajdują się w oświadczeniach majątkowych – otrzymuję na rękę około 8,5 tys. zł. Przypuszczam, że wielu sądzi, że prezes spółki zatrudniającej około 80 osób zarabia więcej, a tak nie jest.

Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji wszystkich planów.

K. Juszczak

Reklama
Reklama

Ogłoszenia

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne