wtorek, 23 kwietnia 2024, 13:28

Inwalida nie musi parkować

Kto to widział, aby inwalida jeździł samochodem i jeszcze domagał się specjalnych praw (czytaj miejsca do parkowania)?!
Takie stwierdzenie wcale nie należy w naszym społeczeństwie do rzadkości – często wynika zwyczajnie z niewiedzy, niekiedy (o zgrozo!) z zazdrości, a bywa, że ze „zdrowego” podejścia do tematu, według którego wszyscy użytkownicy ruchu drogowego powinni być równo traktowani, bez żadnych przywilejów…

Już słyszę stwierdzenie, że w każdej społeczności znajdzie się ktoś mało tolerancyjny na czyjąś chorobę, niedołężność… I nie ma co zawracać sobie głowy tą „ciemnotą”.
Nie zamierzam, kierując nieśmiało wzrok w stronę „światłych” lekarzy, których decyzje jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, w sposób kulturalny, poparty lekarską formułką, zdają się wyrażać to samo, o czym „ciemny lud” mówi bez ogródek.
Ale przejdźmy do konkretów.
Pan Marian zbliża się do siedemdziesiątki. Jak to w tym wieku bywa – zawsze coś strzyknie w kręgosłupie, zaboli w kolanie… Rzecz w tym, że dolegliwości mężczyzny trudno uznać za chwilowe, co potwierdzają kolejne badania lekarskie. W 2016 r. przeszedł operację wszczepienia protezy prawego stawu kolanowego, co ma wpływ na narastające dolegliwości i problemy w poruszaniu się, a bóle kręgosłupa stają się w niektórych sytuacjach trudne do zniesienia.
Kilka miesięcy temu badania przeprowadzone przez wrocławskiego neurochirurga wykazały m.in.: wzmożenie napięcia mięśni przykręgosłupowych z bólowym ograniczeniem ruchomości kręgosłupa, znaczne skrzywienie boczne kręgosłupa, zaawansowane zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa, wielopoziomową dyskopatię… Specjalista zalecił stałą rehabilitację i fizykoterapię oraz zakaz obciążania kręgosłupa. Ponadto napisał: Choroba ma charakter trwały, upośledza sprawność organizmu. Konieczna jest pomoc osób trzecich. Wskazane jest orzeczenie o niepełnosprawności.
Właśnie w tej sprawie p. Marian stanął przed komisją lekarską, która pod koniec października wydała orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności. Zaś w kwestii dotyczącej „Prawa o ruchu drogowym”, na czym mężczyźnie szczególnie zależało, napisano, że nie spełnia przesłanek. W uzasadnieniu czytamy:
„Na podstawie analizy dokumentacji medycznej oraz przeprowadzonej oceny stanu zdrowia i wywiadów, stwierdza się, iż istniejące schorzenia kwalifikują do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności wydanego na czas określony do 31.10.2022 r.”
Lekarze wydający to orzeczenie niejako podważają ocenę specjalisty – neurochirurga.
– Gdyby nie przypisana mi rehabilitacja, dawno już nie byłbym w stanie chodzić – mówi mężczyzna. – To, że korzystam z rehabilitacji, pozwala mi jeszcze jakoś egzystować. Nie poprawia mojego stanu zdrowia, ale zatrzymuje postępującą niedołężność.
Pan Marian w domu porusza się o kulach, zaś wyjeżdżając „w miasto” zabiera ze sobą laskę, która pomaga mu wyjść z samochodu, stanąć o własnych siłach. Choć, szczególnie przy pierwszych krokach, musi zacisnąć zęby, bo ból jest przejmujący.
Ma też żal do podejmującej decyzję lekarki, że potraktowała go bardzo zdawkowo.
– Żeby chociaż zobaczyła moje kolano albo zbadała kręgosłup… Ona mnie tylko osłuchała i od razu postawiła „krzyżyk”.
No cóż, każdy lekarz ma prawo do własnych sądów i może inaczej postrzegać niedołężność pacjenta. Pacjentowi zaś przysługuje odwołanie od decyzji komisji lekarskiej, z czego p. Marian zamierza skorzystać.
Można powiedzieć – nie takie cuda się zdarzały, a poza tym pozwolenie na parkowanie na miejscu przeznaczonym dla inwalidy i tak nie gwarantuje, że osoba niepełnosprawna znajdzie takie miejsce wolne. Jednakże bohaterowi naszej opowieści zależy głównie na tym, by decyzje lekarskie były w miarę logiczne i sprawiedliwe. W tym przypadku – jak się wydaje – i jednego, i drugiego, zabrakło.  

K. Juszczak


Reklama
Reklama

Ogłoszenia

ogłoszenia o pracę

Teksty płatne