To była niesamowita podróż – bo jakby mogło być inaczej, siedząc 8 miesięcy w tym samym pociągu. Pociągu do treningu do aktywności zwanej ultra triathlon.
Gdy 1 grudnia 2023 rozpocząłem przygotowania do mojego najdłuższego startu w zawodach byłem gotowy na to by przekraczać własne granice, by poznawać swoje własne ograniczenia, by na końcu zobaczyć, jak ciało regeneruje się szybciej przy tak dużym obciążeniu.
Zawody, o których mowa odbyły się 26-27.07 w niemieckim Lensahn. Puchar Świata, który zabrał ze sobą 44 zawodników, gdzie 21 w double Ironman i 23 triple. Double Ironman to zawody, w których zawodnik ma do pokonania dystans 7.6 km pływania w basenie 50 m, następnie jazda na rowerze 360 km, by na końcu podjąć się wyzwania w przebiegnięciu 84.4 km w określonym limicie czasu. Każdy ze startujących musi mieć w swoim cv Sportowym udokumentowany min. 10 h aktywność.
Te zawody to przede wszystkim ludzie, który tworzą niesamowitą atmosferę, to Twój support, który pomaga Ci byś podczas tego dystansu miał co jeść/pić i poruszać się dalej, to kibice i lokalna społeczność, która żyje i przeżywa ten czas wraz z Tobą, jakbyśmy się znali kilka dobrych lat.
To zaś na końcu Twój czas jako zawodnika, w którym „tkwisz” i cierpliwie pokonujesz kolejne kilometry.
U mnie plan był dość prosty: jechałem na te zawody nie jako faworyt i nie jako ktoś, kto – jak się później okazało – będzie walczył o czołowe miejsce. Sam trening i przygotowania były bardzo dobrze przeprowadzone ze względu na to, że będąc trenerem personalnym sportów wytrzymałościowych, sam sobie byłem i trenerem, i zawodnikiem. Starty kontrolne oraz objętość (tzw. robocze jednostki) to długi i żmudny proces. Trenując po nocach i nad ranem, w upale i przy minusowych temperaturach na rowerze, z każdym treningiem byłem coraz lepiej przygotowany.
Same zawody dla mnie trwały ponad 24h bez snu i w ciągłej aktywności.
W piątek o 12:00 ze wspólnego startu rozpoczęliśmy pływanie. 7 osób na torze 152 długości. kończę z 3 czasem od końca stawki. Taki też był cel – bardzo spokojnie przepłynąć i nie wdawać się we własne i innych wyzwania szybkości. Mentalnie taka sytuacja nigdy nie buduje, lecz czas trwania pływania w tych zawodach to mała kromka z całego bochenka.
Rower był już zupełnie inny. Z każdą godziną przesuwałem się wyżej, tempo na rowerze wyszło prawie 32km/h przy ponad 2500m przewyższenia na całym 360 km dystansie. Po 11h na rowerze zameldowałem się w strefie zmian przed biegiem na 4 pozycji od początku stawki. Dwie pierwsze osoby na tym dystansie to zawodnicy profesjonalni z licencjami, więc trudno się ścigać lub nawet dorównać im kroku. Będąc amatorem trenującym wyczynowo mierzysz miarę do swojego poziomu.
Trzeci profesjonalny zawodnik z tej stawki wycofał się z powodu problemów żołądkowych.
Na biegu powiększałem przewagę nad 4 zawodnikiem, co finalnie przybliżało mnie do podium.
Z wynikiem 24:35:36 wbiegłem na metę zajmując trzecią lokatę w moim debiucie na tym dystansie.
Ten start i wynik są moim największym życiowym osiągnięciem i zarazem klamrą całej mojej aktywnej strony życia.
Jest jeden człowiek, dzięki któremu jestem sportowo tu, gdzie jestem. To pan Marek Harabasz, mój nauczyciel w-f z liceum. To on zainspirował mnie do biegania, pokazał odpowiednią drogę i dawał ciągłą motywację na treningu. To dzięki niemu wybrałem aktywną drogę, która trwa do dziś i w którą „zabieram” swoje dzieci.
Jak widzisz, każdy z nas ma swój pociąg i każdy z nas na swojej drodze spotyka ludzi, którzy dają Ci bilet do szczęścia. Wykorzystaj to i bądź aktywny.
Dawid Adamusiak